Archiwum 01 listopada 2008


Czy to już nigdy się nie skończy?
01 listopada 2008, 01:34

Czy to juz nigdy się nie skończy? O to jest pytanie. Nowe życie, zerwanie tych kumpeliskich znajmosci, nowa klasa... Myślałem, że i zakończenie mojej miłości, że wydusiłem to z siebie i nieważne od obrotu sprawy bedzie lepiej. Od w klasie poznam ta inna moża. I co nic. No może nie nic i owszem zaaklimatyzowałem się w nowej klasie. Co weekend wychodze z nową wiarką na miasto. Fajni ludzie. Tylko zejest to 5 chłopa i jedna ona która mnie wogóle nie interesuje a do tego jest zjeta. Ale sru z tym ze niemam na oku innej, wyc w tym, że znowu niemoge zasnąć bo myśle o niej. Są to troche inne myśli niż kiedyś ale powróciły. Jakiś czas temu w szkole mieliśmy lekture "Cierpienia młodego Wertera" coż pomijając już sam aspekt miłosny, czytając ją czułem się jagbym czytał własne myśli. Jetem romantykiem, czy to dobrze? Sam niewiem, może w dzisiejszym świecie nie za dobrze. Dzisiejszy świat potrzebuje chyba bardziej zdecydowanych ludzi, a ja? Ja chyba nie jestem zdecydowanym człowiekem, już sam niewiem czego wymagam od siebie, od innych, od życia... Niby jest mi dobrze. Może nawet lepiej niż kiedyś, pomimo tego, że mam więcej na głowie niż kiedy koliwek. Ale tak naprawde to nic niemam wiecej niż miałem, i nie chodzi mi o dobra materialne. Nie poczuwam sie przynależny do dzisiejszego konsumpcyjnego społeczeństwa, chodzi o coś wiecej. Czuje się nie spełniony, nie czuje, że jestem na coś przdatny, że w jakis sposób wpływam na ten świat. I co najgorsze nie mam i niewiem czy kiedyś poznam osobe na, której zależy mi tak samo na niej, jak jej na mnie. Bo najwiekszym załamaniem było by dla mnie, gdybym był z kims kogo kocham, a ta druga osoba nie. Pomijam wogóle taką możliwość, żebym był z kimś do kogo nic nie czuje, takiej opcji wogóle niema. I dlatego przez 18 lat swojego życia nikogo niemiałem. Bynajmniej to nie jest dla mnie jakaś straszna rzecz. Być z kimś to jest w moim wyobrażeniu coś wielkiego, czego z byle kim nieda się spełnic. I coż... chyba jakiś czas temu próbowałem w jakimś poście mówic do innych, żeby przerwali miłość. Że to, że tam to. A sam tak naprawde wciąż czekam na tą od której moje myśli nie mogą uciec. Ale nic jest dobrze, takiej jest życie. Kończe już tą gadanine. Zapewne składnia i ortografia nie jest najlepsza za co przepraszam, ale jestem po połówce, tak więc wybaczcie. Pozdrawiam wszystkich. I życze spełnienia na miłosnej drodze życia.